Sok malinowy musi być koniecznie w naszej spiżarni, robię go co roku.
Sposób I (kiedy malin mam niewiele):
maliny
wrzątek
cukier
Maliny zalewam wrzątkiem tyle, aby woda przykryła owoce. Odstawiam do wystudzenia. Następnie gotuję, przecedzam przez sitko. Sok słodzę do smaku, znów zagotowuję, ściągam pianę. Przelewam sok do wyparzonych słoików lub butelek i zakręcam. Nie pasteryzuję, aczkolwiek można.
Sposób II (kiedy malin mam kilka kilogramów):
maliny
cukier
Do przygotowania soku używam sokownika. Owoce przekładam do kosza, gotuję, odprowadzam sok do osobnego garnka. Gotowy sok zagotowuję, słodzę do smaku, znów zagotowuję, ściągam pianę. Przelewam sok do wyparzonych słoików lub butelek i zakręcam. Nie pasteryzuję, ale można, jeśli ktoś woli.
Smacznego!!!
Świetny i ciekawy wpis! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
____________
truskawkowa-fiesta.blogspot.com
super soczek, świetnie, że podałaś oba sposoby, w zimie jak znalazł, pozdrawiam Aniu :)
OdpowiedzUsuńJa wsypuję maliny do sokownika, następnie zasypuję je cukrem i gotuję tak długo, aż nic już z nich nie wycisnę. Zlewam sok do butelek i pasteryzuję. Sok malinowy u mnie, to coroczny rytuał letni.
OdpowiedzUsuńI tak też swego czasu robilam👍
UsuńJeśli mam większą ilość malin wkładam je do sokownika bez cukru.Słodzę sam sok i przelewam do słoiczków lub butelek.Zimą pysznie smakuje z wodą i jako dodatek do deserów.
OdpowiedzUsuńJa wsypuję maliny warstwami do dużego słoja na przemian z cukrem( na 1 kg malin/70 dkg cukru). Przykrywam słój i na okno na góra 3 dni. Zlewam sok przez sitko do garczka, maliny odciskam przez gazę i pozostały w słoju cukier wygarniam do garnka. Sok doprowadzam do wrzenia, ściągam pianę i wrzący sok wlewam do buteleczek, zakręcam i stawiam do góry nogami. Stoją tak do wystygnięcia. Nie pasteryzuję!!. Tak robię od prawie pół wieku, przerabiam co roku po 30 - 35 kilo, jest pyszny sok dla wnuków bez deka wody.
OdpowiedzUsuń