Galaretka typu "zimne nóżki" to specjalność mojego taty. U nas zazwyczaj wszystko przepuszczało się przez maszynkę do mięsa, czasami tylko marchew kroiliśmy w plasterki. Oto nasza rodzinna wersja, oczywiście według wskazówek taty :) Doskonała na śniadanie czy kolację. Można też wlać do słoiczków - mój tata taką galaretkę w słoiku zabierał sobie do pracy.
Składniki:
1 golonka wieprzowa (moja miała nieco ponad 1 kg)
2 marchewki
1 pietruszka
ziele angielskie
liść laurowy
pieprz w ziarenkach
pieprz mielony
sól
kilka ząbków czosnku
ewentualnie 1 żelatyna (ale z samej golonki też wyjdzie)
Sposób przygotowania:
1. Golonkę płuczemy, przekładamy do garnka, zalewamy wodą, gotujemy i odszumowujemy.
2. Dodajemy liście laurowe, ziele angielskie, troszkę soli, pieprz w ziarenkach, obrane warzywa w całości i gotujemy do miękkości.
2. Wyjmujemy mięso i warzywa.
3. Mięso z golonki oddzielamy od kości i wszystko przepuszczamy przez maszynkę do mięsa. Przez maszynkę przepuszczamy też obrane ząbki czosnku. Marchew i pietruszkę też możemy zmielić lub też pokroić w plasterki. Zmielone mięso i warzywa wrzucamy do wywaru.
4. Żelatynę przygotowujemy według przepisu na opakowaniu. Dodajemy do wywaru i mieszamy. Wszystko doprawiamy solą i mielonym pieprzem.
5. Galaretkę przelewamy do naczyń - miseczek, salaterek, słoiczków, jak kto chce. Odstawiamy do stężenia.
6. Podajemy z pieczywem, skropione sokiem z cytryny lub octem.
Smacznego!!!
Uwielbiam takie galaretki :)
OdpowiedzUsuńU mnie nazywany to zimne nóżki.
My właściwie też, ale najczęściej w rodzinie mówimy na to GALARETA i wszyscy wiedzą o co chodzi :)
UsuńU nas zylc.
UsuńUwielbiam Twój blog, zawsze przypomnisz jakiś przepis na coś, co jest smaczne, znane a czego się dawno nie jadło w natłoku tych wszystkich obecnych kulinarnych "wynalazków" ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu! Pozdrawiam serdecznie!
UsuńJak ja dawno nie jadłam takiej galarety.Tak jakoś przyszła moda na drobiowe,że zapomniałam o wieprzowej-dzięki Aniu za przypomnienie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A ja zdecydowanie wolę taką wieprzową :)
UsuńPozdrawiam Pani Danusiu!
Podobno takie galaretki nieźle też robią na stawy... Ale ocet, jak dla mnie, musi być - inaczej nie ruszę ;P
OdpowiedzUsuńTeż słyszałam o dobroczynności galaretek na stawy.
UsuńI podobnie jak Ty, jadam taką galaretkę z octem - taka mi najbardziej smakuje!
nigdy nie mielilam w maszynce ale dzis zrobie taka,
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że posmakuje :)
UsuńTaka wersja z warzywami bardzo mi się podoba. Chętnie bym jej skosztowała :)
UsuńSuper pomysł z tym mieleniem mięsa. Odkąd u ciebie to przeczytałam nie robię inaczej. Galareta jest rewelacyjna!
OdpowiedzUsuńWłaśnie robię z Twojego przepisu, czekam aż zastygnie z widelcem i butelka octu w ręku 😁
OdpowiedzUsuńHaha, to życzę smacznego! Dawno jej nie robiłam i sama z wielką chęcią bym zjadła 😁 muszę koniecznie zrobić. Pozdrawiam
UsuńNoooo, I to jest to czego szukałam. Mój wujek świętej pamięci taka robił, u mnie w domu zawsze były kawałki mięsa, a ta "wujkowa" uwielbiałam.
OdpowiedzUsuńŻyczę smacznego!!!
UsuńA może być schab zamiast golonki ?
OdpowiedzUsuńNie robiłam.
UsuńJak długo trzeba gotować golonkę,i czy dodaje się ocet do wywaru?
OdpowiedzUsuńGotujemy do miękkości. Czas będzie zależał od wielkości golonki. Trzeba sprawdzać podczas gotowania. Nie dodaje octu podczas gotowania.
UsuńDodam jeszcze, że mięso powinno być dobrze ugotowane i z łatwością odchodzić od kości.
Usuń